Powoli wyrównuję oddech. Zapłakałam wczoraj kilka razy, bo mi się chciało w danej chwili.
Myślałam o smsie, którego dostałam jeszcze od m. Że mu ciężko, że się pogubił i że wszystko jest do dupy.
Nie wiem co jest gorsze - zdecydowane nie, czy wahnięcia. Jak jest zdecydowane nie, to jest mi przykro, że tak szybko zakopał nasze 10 lat, że zapomniał o mnie, o nas. A jak są wahnięcia, to łapie mnie smutek, że jednak trochę jeszcze myśli. Ale jest już za późno na takie przemyślenia. Mimo, że ciągle go kocham i tęsknię, to mam nadzieję, że nie przyjdzie i nie powie "wróć". Bolałoby jeszcze bardziej. Bo go kocham, a nie potrafiłabym już z nim być. Za dużo się wydarzyło. Wydarzyła się ona. I to w trakcie starań o dziecko. Nasze. Niby wymarzone, upragnione. Nawet nie mogę myśleć o tym, bo mnie ściska w środku. Drań. Skończony drań. I wreszcie - wydarzyło się moje kilkumiesięczne cierpienie, smutek i litry wylanych łez.
Nie jestem w stanie mu zaufać. Sypiał z nią. Nie jestem w stanie się zbliżyć fizycznie. Mdli mnie.
Nigdy więcej. Nawet jeśli będzie ciężko.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz zmiana tematu.
Lepiej mi.
Wczoraj wróciłam z pracy i nawet cieszył mnie fakt, że mam czas dla siebie. Mój czas. Nie poszłam na fitnes, sprzątnęłam za to całe mieszkanie, zrobiłam pranie i prasowanie, wystawiłam na aukcji internetowej dwa płaszcsze w rozmiarze, który po diecie rozwodowej już o wiele za duży;) - a to wszystko, żeby mieć wszystkie obowiązki za sobą, a przed sobą tylko przyjemności. A te zaczynam dziś spotkaniem z J.
Później uszyję kolejne poduchy do sypialni, dokończę porządki w moim "atelier", poczytam książkę, może coś jeszcze się uda. W międzyczasie telefon zadzwoni pewnie 5 razy - "jak się czujesz?", "jadłaś?", "co robisz?", "chcesz się spotkać?", "potrzebujesz czegoś?", "pomóc Ci w czymś?" - słyszę to codziennie, moje "Respiratory" czuwają. I dobrze, dzięki nim oddycham.
Szaro za oknem, ale to będzie całkiem niezły dzień. Tak zaplanowałam :)